Na przełomie kwietnia i maja - korzystając z długiego weekendu - wybraliśmy się ponownie na wycieczkę rowerową po wschodnich rubieżach kraju. Skład ekipy pozostał niezmienny: tak jak w ubiegłym roku jechałem wespół z niklosem, czyli Pawłem, czyli rowerzystą sprawdzonym i zaprawionym w bojach różnorakich. Trasa rozpoczęła się - także podobnie do poprzedniej - w Terespolu, na granicy z Białorusią. Tym razem jednak wiodła na północ przez zupełnie odmienne tereny. Najpierw dość płaską krainą wzdłuż malowniczego Bugu, następnie przez prastare lasy Puszczy Białowieskiej, wreszcie zaskakująco pofałdowanym "zapleczem" Białegostoku i Sokółki - by wreszcie osiągnąć Puszczę Augustowską i "liznąć" nieco Suwalszczyzny. Pogoda - poza wyjątkowo ładnym pierwszym dniem - okazała się być dosyć kapryśna: sporo kilometrów przejechaliśmy w deszczu, w tym ostatnie kilkanaście w ulewie. Było o wiele cieplej niż rok temu, jednak okazje do przemarznięcia też się trafiały (nocleg w stodole przy Kanale Augustowskim). Asfalt w trakcie tego wyjazdu był naprawdę rzadkością - dominowały mniej lub bardziej piaszczyste szutrowe drogi, leśne dukty i łąkowe ścieżki. Po drodze mijaliśmy wiele malowniczych wiosek, za to zniknęły z krajobrazu niszczejące cerkwie, zarośnięte lasem cmentarze, czy ślady po wysiedlonych wsiach (których to śladów historii jest wiele przy granicy z Ukrainą, na Roztoczu, w Beskidzie Niskim i Bieszczadach). Zapraszam zatem do przejrzenia kronikarskiego zapisu wycieczki oraz obejrzenia zdjęć.
|
|