
Poranek w Białowieży wita nas intensywnym deszczem. Już sam spacer do okolicznego sklepu po świeże pieczywo skutkuje mokrą głową, jak po wyjściu z prysznica. Ponuro to jakoś wygląda i nic nie zapowiada, że będzie to jeden z przyjemniejszych i piękniejszych odcinków podróży. Jako, że opady nie ustają, oddajemy się lekturze przewodnika, przegryzając nieco przedłużające się śniadanie. Wreszcie deszcz daje za wygraną, więc wsiadamy na rowery. Opuszczamy Białowieżę i mijając po drodze (zamknięty) skansen budownictwa drewnianego poruszamy się na północ obrzeżami Białowieskiego Parku Narodowego. Przy ścieżce trafiają się naprawdę olbrzymie drzewa. Przystajemy na chwilę na polance – tzw. „Starej Białowieży” na małą sesję foto, by za chwilę znów mknąć lasami ku północnym krańcom puszczy i dalej na północny wschód. Przecinamy Zalew Siemianówka po nasypie kolejowym i jedziemy dalej wzdłuż białoruskiej granicy aż do wsi Jałówka. Tam „koncertowo nie zauważamy” bardzo ciekawych i widokowych ruin kościoła, za to przyglądamy się czas jakiś nietypowej, „planetarnej” cerkwi w centrum miasta. W międzyczasie pogoda robi się już całkiem słoneczna, a krajobraz po raz kolejny przechodzi metamorfozę. Z puszczańskich kniei znajdujemy się nagle na rozległym i pagórzystym terenie, pełnym młodych lasów, szerokich łąk i wspaniałych widoków. Mijane po drodze, urocze stare wioski łączy wygodna dla rowerzystów szutrowa droga. A miejsca takie jak Mostowlany (resztki mostku na Świsłoczy i gospodarstwa bezpośrednio przylegające do granicy państwa), Świsłoczany i Chomontowce (urocze drewniane chatynki i stodoły kryte strzechą), czy wreszcie Kruszyniany („tatarska wieś”) kuszą swoją urodą i egzotyką. Zgodnie stwierdzamy, że warto tu kiedyś wrócić! W tej ostatniej wiosce zwiedzamy stary tatarski mizar i podziwiamy kruszyniański meczet. Następnie niespiesznie, polami, lasami, łąkami dojeżdżamy do sympatycznej miejscowości Krynki, czyli do wschodniego końca świata. Tam udaje się załatwić nocleg w... Gminnym Ośrodku Kultury, a nawet zjeść i wypić w jedynej miejscowej knajpce przy rynku. Przy okazji o mało nie załapujemy się na pokaz slajdów z Himalajów, który ma się odbyć w pobliskiej wiosce Łapicze i na który zapraszają nas miłe panie, ręcznie produkujące „nietypowe” torby damskie.
|