Niemal równo po roku, po raz drugi, wybieram się na eksplorację środkowej części Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego - tym razem w dobrym towarzystwie krakowskiego rowerzysty Krzyśka (a prywatnie szwagra). Tradycyjnie w rejon peregrynacji (tj. nad rzekę Bug) dostarcza nas swojsko-przaśny skład EN57 Kolei Mazowieckich. Na początku cięższy akcent, czyli obóz zagłady i obóz pracy KL Treblinka. Tym razem opuszczamy go tylnym wyjściem i piaszczysto-pagórkowatymi drogami kierujemy się przez Ugoszcz do Rezerwatu "Moczydło", którego opis można przeczytać na zaprzyjaźnionej stronie wioski Borzychy. Niestety drewniany pomost nad zarastającym jeziorkiem został zniszczony. Następnie przez Starąwieś (zazdrośnie strzeżony przez NBP zespół pałacowy Radziwiłłów) udajemy się w dolinę Liwca (via mostek w Borzychach). Teraz mamy już z górki (patrz profil) więc niespiesznie przemierzamy nadliwieckie działkowiska, by dotrzeć wreszcie do Borzymów i Urli. Tam zasłużone piwko i siup do pociągu. Tu mała dygresja: niestety musieliśmy zrobić ten siup do pierwszego przedziału "dla podróżnych z większym bagażem", gdyż nie posiadaliśmy biletu. Co gorsza - prócz nas podobny siup musieli wykonać inni rowerzyści i nierowerzyści, skutkiem czego o mało co nie trzeba było usiąść mechanikowi (maszyniście) na kolanach z powodu tłoku. Obsługa pociągu oczywiście warcząca i burcząca. Okna poblokowane mimo upału. Po drodze samochód, który zawisł na torach. Wreszcie cały przejazd gratis, bo Pan Kierownik (konduktor) nie zdołał do nas dotrzeć na skutek tłoku lub niechcemisię. Słowem: Koleje Mazowieckie! :)
|